Po nocy spędzonej w Zhong i całkiem niezłym, hotelowym śniadaniu, udajemy się do Fengdu. Jest to drugi, a zarazem ostatni punkt naszego programu, podczas krótkiego, weekendowego wypadu, mającego na celu eksplorację Chongqing.
Naprawdę dobrze trafiliśmy z miejscem zamieszkania. Okolice naszego miasta są istotnie niebywałe i obfitują w przepiękne krajobrazy i równie wspaniałe arcydzieła ludzkich rąk.
Na temat Fengdu informacji kilka.
Fengdu, podobnie jak Shibaozhai Pagoda, jest jednym z przystanków, podczas rejsów wycieczkowych po rzece Jangcy. Dlatego też, jest to miejsce dość turystyczne i szczerze mówiąc, wygląda jakby zbudowano je od zera.
Tak też zapewne jest. Jak wiadomo, w Chinach niewiele jest miejsc, które nie zostały doszczętnie zniszczone, ograbione lub zdemolowane na przestrzeni wieków i licznych, burzliwych wydarzeń historycznych.
Jeśli jednak wierzyć temu, co możemy wyczytać z tablic informacyjnych, historia tego miejsca, ma już blisko 2000 lat. Jest to też jedno z ważniejszych miejsc kultu religii taoistycznej.
Swoją nazwę – ghost town – Fengdu zawdzięcza temu, że na zboczach góry Ming (Mingshan), zobaczymy bardzo wiele odniesień do świata zmarłych, piekła, sądów, trybunałów i niekończących się tortur. Srogie figury, istne potwory, makabryczne malunki, wyrazy twarzy sądzących, jak i sądzonych – niektóre obrazy być może zostaną z nami już na zawsze.
The Abyss Bridge.
Jak już wspominałam w poprzednim poście, w Fengdu znajduje się most prowadzący do piekła – The Abyss Bridge. Jest on znacznie większy niż ten prowadzący do nieba i składa się z aż trzech części.
Abyss w sanskrycie oznacza piekło. Według wierzeń, dusze wszystkich zmarłych muszą przekroczyć ten most po śmierci. Ci, którzy mają czyste sumienie, zrobią to bez przeszkód. Ci, którzy grzeszyli, zostaną zepchnięci do znajdującego się pod spodem Blood River Pool i poddani torturom.
The Gate to Hell.
Podobną historię wyczytamy kawałek dalej, przekraczając bramę do piekieł. Wygląda na to, że Chińczycy już sami nie wiedzą w co wierzą, albo co bardziej prawdopodobne, nie wierzą w nic. Jedynie karmią turystów makabrycznymi historyjkami.
The Sacred Scenic Area of Jade Emperor.
Rzut beretem od Mingshan, znajduje się kolejna góra, a na niej potężna głowa Jade Emperor’a.
Jest to największy na świecie wizerunek tego bóstwa, które jest najważniejszym bóstwem w taoizmie.
Starożytni Chińczycy wierzyli, że wszechświat jest podzielony na trzy różne światy: ludzki, niebo i piekło, a Jade Emperor jako jedyny, włada nimi wszystkimi.
Jesteśmy tak blisko tego miejsca, więc kupujemy kolejne, drogie bilety wstępu i ruszamy na zwiedzanie. W prezencie dostajemy młodą przewodniczkę, która jest podobno wolontariuszką i mówi nam, że jesteśmy jej pierwszą grupą.
Jest bardzo miła, ale niewiele się od niej dowiadujemy, gdyż jest bardzo zawstydzona, a jej angielski, pozostawia niestety wiele do życzenia.
Ciekawe te wszystkie rzeźby i malunki. Niemniej rzeczywiście zastanawia mnie, na ile reprezentuje to rzeczywiste wierzenia i wygląd historyczny, a na ile jednak jest zrobione pod turystykę 😉
dokładnie. niestety w Chinach lubią sobie czasem uatrakcyjnić niektóre fakty. a te wszystkie bramy i pawilony świątynne, budowane są na potęgę.