Melaka, Malezja.

Data wizyty: 12-15.01.2020.

Z Singapuru jedziemy autobusem do Malezji. Jest to nasza druga wizyta w tym kraju.

Pierwszy raz odwiedziliśmy Malezję w 2018 roku i byliśmy zachwyceni. Podobało nam się praktycznie wszystko, a zwłaszcza przyroda, z którą mieliśmy wiele okazji obcować.

Tym razem postanowiliśmy skoncentrować się na miejskich krajobrazach, odwiedzając bardzo znane i turystyczne miejscowości Melaka i George Town oraz stolicę – Kuala Lumpur. Na deser natomiast, zostawiliśmy sobie wyspę Langkawi, również dość popularną wśród turystów.

O ile nie przepadamy za typowo turystycznymi destynacjami, to przez lata wiele razy natknęłam się na relacje z Melaki i George Town i po prostu chciałam na własne oczy zobaczyć, o co tyle szumu. Okazało się, że zainteresowanie turystów tymi miastami jest jak najbardziej zasadne i o ile moim absolutnym faworytem jest George Town, to uważam, że i tak warto zawitać do obu.

Historia Melaki.

Był taki okres w historii (XV – XVI w.), kiedy to Melaka była najbardziej ruchliwym portem na świecie. Podobno można było tam usłyszeć 84 języki i dialekty, a w szczytowym momencie w porcie dokowało 2 000 statków. Było tak dlatego, że malajscy władcy dbali o bezpieczeństwo cieśniny Melaka i zapewniali sprawiedliwą wymianę handlową. Kapitan portu miał ostatnie słowo podczas każdej transakcji.

Kupcy europejscy i ci pochodzący z innych części Azji, nie mogli liczyć na podobne warunki w żadnym innym porcie Azji południowo – wschodniej.

Nie bez znaczenia było również położenie portu. Mianowicie, było to doskonałe miejsce, aby przeczekać do nastania odpowiedniego monsunu. Pasma górskie półwyspu i Sumatry, zapewniały ochronę przed tajfunami.

Zmiany nastąpiły wraz z nadejściem Portugalczyków (Melaka znalazła się w ich rękach na 130 lat, poczynając od 24 VIII 1511 roku), którzy wprowadzili monopol rządu na handel niektórymi produktami, np. przyprawami, a także nałożyli na kupców astronomiczne podatki.

Nie przyniosło to oczekiwanych korzyści, gdyż statki zaczęły udawać się do innych portów.

W 1641 roku Melakę skolonizowali Holendrzy. Ich celem było przeniesienie handlu do Batavia, więc wprowadzili wysokie podatki na statki przybijające do Melaki. W ten sposób próbowali zmarginalizować rolę portu.

W zaistniałej sytuacji kupcy z Bliskiego Wschodu, Chin i Indii przenieśli się do innych portów, takich jak Aceh, Pattani, czy też Johor.

Gdy w 1795 roku władzę przejęli Brytyjczycy, skupili się na rozbudowie Singapuru i Penang, kosztem Melaki, która została zaniedbana.

Piasek i błoto zamuliły estuarium i tylko kajaki i małe dżonki mogły wpłynąć do portu. Melaka nie była już słynnym centrum handlu, a jedynie brytyjską kolonią, w dodatku stanowiącą finansowe obciążenie.

Zwiedzanie miasta.

Melaka pełna jest zabytków i to bardzo różnorodnych. Znajdziemy tam przykłady architektury malajskiej, portugalskiej, holenderskiej, brytyjskiej, ogromną replikę statku, muzea, kościoły, świątynie, sztukę uliczną. Naprawdę jest co zwiedzać.

My pierwszego dnia dużo spacerujemy po mieście, podziwiamy budynki nad rzeką, również nocą, jemy kolację w chińskiej restauracji. Wszystko na spokojnie.

Drugiego dnia pobytu przystępujemy jednak do bardziej konkretnego zwiedzania i w pierwszej kolejności udajemy się zobaczyć „Flor De La Mar”.

Maritime Museum.

Maritime Museum w Melace to potężna replika portugalskiego statku „Flor De La Mar”. Tego typu statki służyły jako jednostki handlowe i wojenne.

Wnętrze repliki zostało zaadoptowane w ten sposób, aby pomieścić obszerną wystawę na temat historii Melaki, z której dowiemy się m. in. jak funkcjonował port na przestrzeni wieków, czy też o wpływie poszczególnych mocarstw imperialnych na Melakę.

Royal Malaysian Navy Museum.

W dalszej kolejności udajemy się do Royal Malaysian Navy Museum, gdzie oglądamy wystawę na temat malezyjskiej marynarki, helikopter WASP, mundury, a w ogrodzie również jakieś pociski, radary, wyrzutnie.

Porta de Santiago.

W 1512 r. Alfonso de Albuquerque, przywódca portugalskiej armii, która zdobyła Melakę, rozpoczął budowę fortu A Famosa. Prowadziły do niego cztery bramy, z czego do dzisiejszych czasów zachowała się jedna – Porta de Santiago.

Holendrzy odnowili i powiększyli fort w 1670 r., ale Brytyjczycy wysadzili go w powietrze. Dzięki interwencji lorda Minto i sir Stamford’a Raffles’a, udało się ocalić właśnie bramę i okoliczne domy.

A Famosa jest jednym z najstarszych zabytków architektury europejskiej w Azji.

Moim zdaniem, prezentuje się całkiem dostojnie, aczkolwiek mogę być mało obiektywna, ze względu na moje szczególne uwielbienie do tego typu obiektów.

Nie bez powodu, Macau jest jednym z moich ulubionych miejsc w całej Azji.

Porta de Santiago, Melaka, Malezja.

St. Paul’s Hill.

Powyżej Porta de Santiago znajduje się niewielkie wzgórze, a na jego szczycie ruiny kościoła. Może nie jest to najbardziej imponujący zabytek w mieście, ale dość klimatyczny.

W środku znajdziemy stare, pięknie wykonane płyty nagrobne.

The Dutch Graveyard.

Cmentarze to jedne z tych miejsc, które lubię odwiedzać najbardziej, więc byłam bardzo podekscytowana możliwością zobaczenia starego, holenderskiego cmentarza w Melace. Nie zawiodłam się.

Nekropolia nie jest zbyt duża, ale bardzo ładnie usytuowana i pełna starych, białych grobów.

Po raz pierwszy z cmentarza skorzystano w XVII w., a po raz ostatni w 1838 r.

Co ciekawe, jest tam zaledwie 5 grobów holenderskich, a pozostałe 33 groby należą do Brytyjczyków. Ci ostatni początkowo chowali swoich zmarłych na pobliskim St. Paul’s Hill, a z cmentarza zaczęli korzystać dopiero w 1818 r.

Leżą tam głównie członkowie armii i marynarki, a także żony oficerów.

Dutch Graveyard, Melaka, Malezja.

Melaka Sultanate Palace.

W Melace znajduje się również replika XV – wiecznego pałacu z czasów sułtanatu. Podobno do jego konstrukcji nie użyto ani jednego gwoździa.

W środku znajduje się wystawa historyczna, z której dowiemy się m. in. jak sprawdzano kiedyś, czy dana osoba jest winna stawianych jej zarzutów. Przykładowo, oskarżony miał włożyć rękę do gorącego oleju lub wstrzymać oddech pod wodą. Jeśli mu się nie udało, był uznawany za winnego.

W pałacu zobaczymy również salę audiencyjną, czy też sypialnię sułtana.

Natomiast na zewnątrz znajduje się ogród botaniczny (The Forbidden Garden). Podobne ogrody często znajdowały się przy pałacach z tamtego okresu i chociaż nie ma dowodów na jego istnienie w Melace, to można przypuszczać, że również i tutaj się znajdował.

Christ Church Melaka.

Centrum Melaki jest dość osobliwe, gdyż znajdujące się tam budynki pomalowano na wyjątkowo intensywny odcień czerwieni. Jest to widok, którego się nie zapomina. Już nigdy!

Jednym z budynków jest kościół anglikański, Christ Church Melaka.

Jego wnętrze nie powala, jest dość proste i skromne. Warto jednak zerknąć na tablice upamiętniające zmarłych, które znajdują się na ścianach.

Jedna z nich opowiada wyjątkowo smutną historię. Mianowicie poświęcono ją młodej kobiecie o imionach Anna Maria, która zmarła w 1856 r., a w przeciągu kolejnych 15 dni odeszła również trójka jej dzieci. Wszyscy zmarli na błonicę, pozostawiając zrozpaczonego męża i ojca.

Melaka, Malezja.

Jalan Tukang Emas.

Jalan Tukang Emas to bardzo ciekawa ulica, gdyż znajdziemy na niej liczne przybytki religijne, w tym meczet, świątynię hinduistyczną i świątynie chińskie.

Jest to kolejny przykład harmonii pomiędzy religiami, co w Azji jest dość często spotykane. Podobną koncentrację świątyń różnych wyznań widzieliśmy chociażby w Kuala Lumpur, czy też w Singapurze.

Kampung Kling Mosque jest dość skromny, ale mnie się podoba. Najbardziej wyróżnia go potężny minaret.

Pierwsza konstrukcja, drewniana, powstała w 1748 roku, a w 1872 roku meczet został przebudowany przy użyciu cegieł. Łączy w sobie style architektoniczne pochodzące z Sumatry, Chin, Indii i Melaki.

Cheng Hoon Teng Temple to świątynia chińska poświęcona trzem religiom: buddyzmowi, taoizmowi i konfucjanizmowi. Jak dowiadujemy się z tabliczki informacyjnej, jest to najstarsza wciąż funkcjonująca świątynia w Malezji. Zbudowano ją w 1673 roku.

Zaraz naprzeciwko znajduje się kolejna, nieco bardziej nowoczesna, świątynia chińska – Siang Lin See Buddhist Temple.

Oprócz tego, zachodzimy do dwóch innych, znacznie mniejszych świątyń chińskich w okolicy. Jak widać, jest ich całkiem sporo. Ja chętnie odwiedzam wszystkie, jakie spotykam na swojej drodze, gdyż nigdy nie wiadomo, co mogą w sobie kryć. Z doświadczenia wiem, że często te malutkie, skromne świątynki mają w swoich wnętrzach najciekawsze lub najbardziej intrygujące eksponaty, malunki, czy też symbole wiary.

Do świątyni hinduistycznej – Sri Poyyatha Vinayaga Moorthy Temple – zachodzimy wieczorem, gdyż wcześniej była zamknięta. Dowiadujemy się, że następnego dnia rano mają się tam odbyć jakieś uroczystości, więc tuż przed wyjazdem do Kuala Lumpur wpadamy jeszcze raz.

Uroczystości faktycznie są. Są ludzie, jest muzyka, kapłan dokonuje rytuałów. Jest też bardzo przyjazna atmosfera. Bardzo lubię oglądać tego typu wydarzenia.

Hang Jebat’s Tomb.

Będąc w Melace mieliśmy okazję zobaczyć również bardzo ładny grobowiec, w którym został pochowany Hang Jebet. Z tablic informacyjnych można dowiedzieć się sporo szczegółów z jego życia, ale nie będę się zbytnio na ten temat rozpisywać. Myślę, że wystarczy gdy wspomnę, że pan ten miał zatargi z sułtanem, w przypływie ogromnej złości zamordował 700 kurtyzan, a ostatecznie zginął z rąk przyjaciela.

Jonker Walk.

Jonker Walk to uliczka handlowa, gdzie znajdziemy sklepy z antykami, jedzenie, stragany i bardzo dużo turystów. Nam się tam nie podobało i raczej unikaliśmy tych okolic.

Rzeka.

Mały pensjonacik, w którym się zatrzymaliśmy, mieści się tuż nad rzeką. Jest bardzo urokliwy (głównie z zewnątrz), podobnie jak inne tego typu przybytki, restauracje i knajpki okalające oba brzegi arterii. Na fasadach budynków zobaczymy dzieła sztuki ulicznej, urokliwe zdobienia, ciekawe elementy architektoniczne.

Spacer brzegami rzeki jest więc absolutną koniecznością dla każdego odwiedzającego Melakę.

Melaka nocą, Malezja.

Sztuka uliczna.

Sztukę uliczną zobaczymy nie tylko nad rzeką, ale również w innych zakątkach miasta. Niektóre dzieła są wyjątkowo interesujące.

Street Art, Melaka, Malezja.

Podsumowanie.

W jednym ze sklepów zagadał do nas sprzedawca. Pytał czy przyjechaliśmy z Singapuru, a gdy potwierdziliśmy, powiedział coś takiego: „short distance, big difference” (mały dystans, duża różnica). Rzeczywiście, gdy porównamy Singapur i Melakę, to tak naprawdę ……… nie ma porównania. Melaka jest atrakcją turystyczną i naprawdę popularną destynacją, a jednak pozostaje dość biedna. Budynki są stare i mocno nadszarpnięte zębem czasu, ulice zaniedbane, lokalne restauracyjki obskurne. Można odnieść wrażenie, że w mieście niewiele się zmienia, wszystko tylko coraz bardziej popada w ruinę. Oczywiście turyście może wydać się to klimatyczne, wręcz urokliwe, ale tak naprawdę, jest to bardzo smutne. Myślę, że tym ludziom żyje się ciężko i szczerze mówiąc, na samą myśl o tym sprzedawcy, robi mi się przykro.

Melaka oczywiście nie jest jakimś wyjątkiem, w całej Malezji jest podobnie, a właściwie w prawie całej Azji.

W Kuala Lumpur zobaczymy bogate dzielnice, a centrum pełne jest nowoczesnych biurowców i błyszczących galerii handlowych, ale nie trzeba długo szukać, żeby znaleźć naprawdę biedne okolice.

Natomiast najbardziej według mnie drastycznym przykładem jest Manila, gdzie bieda jest przerażająca, wręcz szokująca i potrafi wyryć w pamięci obrazy tak mocno, że już nigdy się nie zatrą.

Aby jednak za bardzo nie odejść od tematu, napiszę na koniec, że do Melaki warto się udać. Przede wszystkim dla historii i mieszanki kultur.

Napisane przez

Małgorzata Kluch

Cześć! Tutaj Gosia i Kasper. Blog wysrodkowani.pl jest poświęcony podróżom i życiu w Chinach. Po pięciu latach spędzonych w Azji i eksploracji tamtej części świata, jesteśmy z powrotem w Europie, odkrywając nasz kontynent.