Dzień kobiet w Chinach, a przynajmniej w chińskich szkołach, jest bardzo hucznie obchodzony. W tym roku mieliśmy okazję się o tym przekonać. Ja uczestniczyłam w aż trzech całodniowych wycieczkach, natomiast Kasper w dwóch. Szerzej napiszę o tym innym razem, a teraz chciałabym skupić się na jednym, konkretnym elemencie.
Otóż podczas pierwszej wycieczki, kobiety z mojej szkoły zostały zabrane do jednego z parków Suzhou. Dla nich zapewne nie było to szczególnie ciekawe wydarzenie, ale dla mnie i Kaspra, bardzo!
Gdy tylko przekroczyliśmy bramę, znaleźliśmy się na targu matrymonialnym! Do tej pory, takie rzeczy znaliśmy tylko z telewizji, a teraz nagle byliśmy w samym centrum wydarzenia. Wokół nas przewalały się dziesiątki, a może nawet setki staruszków i przeglądały zawieszone na gałęziach i sznurkach ogłoszenia. Wszyscy pełni nadziei, że znajdą partnerów dla swoich dzieci.
Na moich koleżankach ze szkoły, targ nie zrobił wrażenia. Na całe zajście patrzyły raczej z pobłażaniem, a skwitowały to tak: they have nothing else to do. Dla nas było to niesamowite doświadczenie, bo targ matrymonialny, to zjawisko obce naszej kulturze. Nie wyobrażam sobie, żeby moja matka, albo którejkolwiek z moich koleżanek, na własną rękę szukała męża dla córki i to w dodatku, koncentrując się głównie na aspektach materialnych. Tutaj na ogłoszeniach, bez pardonu zamieszcza się bowiem informacje o dochodach i o tym, czy ktoś ma mieszkanie czy nie.
Targ to jednak nie wszystko, co zobaczyliśmy w parku. Przemierzając kolejne alejki, popadaliśmy w coraz większą fascynację starszymi Chińczykami i ich zapasami energii. W pewnym momencie, trafiliśmy na boisko do krykieta, gdzie przez dłuższą chwilę obserwowaliśmy zmagania starszych babć. To niesamowite, jak bardzo te kobiety były zaangażowane w grę i jak wiele wkładały w nią wysiłku. Niektóre były naprawdę mocno zaawansowane wiekowo, ale oceniając je tylko i wyłącznie po zachowaniu, można by odnieść wrażenie, że to nastolatki. Co więcej, widać było, że nie przyszły tu pierwszy raz, bo grały świetnie i wyglądało to bardzo profesjonalnie.
W innym miejscu, trafiliśmy na grupkę starszych osób ćwiczących tai chi. Niektórzy mieli nawet specjalne stroje.
Cały park w sobotnie przedpołudnie tętnił życiem. Aż miło było na to popatrzeć, zwłaszcza, że ogromną większość stanowiły osoby starsze. Super, że zamiast siedzieć w domu, woleli wyjść na zewnątrz, zażyć trochę sportu i oddać się swojemu hobby.
Co więcej, wiemy, że ten park nie jest odosobnionym miejscem, ale jemu podobnych jest wiele. Na co dzień jesteśmy świadkami podobnych sytuacji. Na każdym osiedlu, na którym do tej pory mieszkaliśmy, wieczorami odbywały się tańce dla kobiet. Jak powieje silniejszy wiatr, to mężczyźni udają się nad jeziora puszczać latawce. Zdaje się, że wiele jest przez nich własnoręcznie zrobionych. Co rusz widzimy gdzieś staruszków, którzy idą i jednocześnie się gimnastykują. Ostatnio przez chwilę myślałam, że jakaś pani chce skoczyć do kanału, a okazało się, że ona po prostu nagle postanowiła się rozciągnąć i zarzuciła nogę na barierkę. Nad West Lake w Hangzhou, codziennie w wielu miejscach zbierają się muzykanci, śpiewacy i tancerze i bawią się razem godzinami. Wiele razy widzieliśmy też spotkania na osiedlowych placach, gdzie poza słuchaniem muzyki i tańcami, kręci się bączki na sznurkach (nie wiem jak to nazwać). Dużo osób gra także w różne gry, chociażby w majiang. Naprawdę miło się na to wszystko patrzy.
Nie chcę nikogo krytykować, ale odnoszę wrażenie, że w Polsce dużo starszych ludzi jest smutnych i zgorzkniałych. Nie ma w nich energii i chęci zrobienia czegoś dla siebie. O Chińczykach tego powiedzieć nie można. Może są głośni i nieznośni, ale życia mają w sobie sporo. Naprawdę czasami wydaje mi się, że więcej niż młodzi.
A wy jak myślicie? I jak planujecie spędzić swoją starość?
Bardzo interesujący post i zdecydowanie żałujemy,że w Polsce zajęcia osób starszych wyglądają zupełnie inaczej. Aczkolwiek i tak się sporo zmieniło na korzyść przez ostatnie lata : coraz więcej osób w podeszłym wieku lubi biegać, jeździć na rowerze ,wędrować i podróżować. Jednakże bardzo brakuje właśnie takich grupowych, spontanicznych wręcz zajęć, o których piszecie, typu wspólne tańczenie, śpiewanie, muzykowanie na podwórkach, czy sport w parkach. Na pewno jest to doskonały przykład dla nas Polaków, mających tendencje do wiecznego narzekania (-:.
A targ matrymonialny ? Rzeczywiście lekko szokujące, ale z drugiej strony czemu nie :-)? Ciekawi nas tylko, czy młodzi ludzie „sprzedawani” przez swoich rodziców wyrażają na to swoją zgodę, czy też nie mają nic do powiedzenia w tej kwestii? Pytaliście o to kogoś?
Z tego co sie dowiedzielismy od naszych chinskich kolezanek, to mlodzi ludzie zazwyczaj nie wiedza, ze ich rodzice szukaja im meza/zony, bo gdyby wiedzieli, to nigdy by sie na to nie zgodzili.
mysle, ze dla wielu, zwlaszzca kobiet, jest to wybor, ze nie maja meza. czesto slyszymy od mlodych dziewczyn, ze po prostu nie chca wychodzic za maz.
Co do dzielnych chińskich staruszków to tylko podziwiać. Naprawdę. U nas jednak też pomału wchodzą te tendencje, są różne maratony na których widać starsze osoby, a nawet mocno starsze, są spotkania tzw.spacerowe ludzi już na emeryturze, którzy lubią pochodzić po lesie i robią kilkanaście km podczas takiego spaceru.Są tzw.ogniska gdzie starsi ludzie uczą się tańczyć, czy grają w szachy. Oczywiście co kraj to obyczaj i u nas w parkach faktycznie nie spotyka się ludzi ćwiczących jakieś sporty walki np. tai chi. Nigdy tego nie widziałam osobiście. Może Chińczycy natomiast nie spacerują po lasach? Kto wie.
Rozwieszanie matrymonialnych ogłoszeń mocno dziwi, ale z drugiej strony może jest to jakiś sposób tych właśnie starszych już ludzi, na wybawienie ich od konieczności wspólnego zamieszkiwania ze swoim mocno już dorosłym dzieckiem? Takim np. 50-cio latkiem, który do tej pory nie ułożył sobie życia?? Sądzę jednak, że to po prostu jakiś zamierzchły zwyczaj który kultywuje starsze pokolenie. A nóż widelec się uda. Nigdy nic nie wiadomo:))
Sam post bardzo ciekawy. Ładne zdjęcia:) Będę wracała na bloga Wyśrodkowanych częściej:)
mysle, ze powodow dla ktorych Chinczykom tak bardzo zalezy na ozenku swoich dzieci, jest wiele. chyba najwazniejsze jest jednak to, ze system socjalny w Chinach to zart i rodzicami zazwyczaj opiekuja sie ich dzieci. dopiero niedawno rzad zdecydowal sie odejsc od polityki jednego dziecka i teraz mozna miec juz dwojke. wczesniej na jednej osobie, w doroslym zyciu, spoczywala odpowiedzialnosc za dwojke rodzicow i az czworke dziadkow. jesli taka osoba nie zalozylaby swojej rodziny, to pozniej, na starosc, nie mialby sie nia kto opiekowac.
anyway, witamy na blogu i zapraszamy ponownie 🙂
Zaciekawił mnie wpis o spędzaniu czasu przez starszych Chińczyków.Może dlatego, że wróciły wspomnienia z roku 1999, kiedy też odwiedziłam ten kraj i również podziwiałam umiejętności ćwiczących Chińczyków.Robili to z wielką dokładnością i skupieniem.
Dołączone do postu zdjęcia pokazuję ile jeszcze energii jest w tych starszych osobach.
Mówiąc o innych narodach zastanawiamy się jak to wygląda na naszej płaszczyźnie. Czy nasi seniorzy również starają się wyjść poza dom, nie tylko do lekarza czy po zakupy?
Według mnie wygląda to coraz lepiej. Jest już dużo możliwości spędzenia czasu w grupie. Uniwersytety Trzeciego Wieku, Domy Kultury, ośrodki przy dzielnicach/gminach organizują zajęcia typu wykłady-różna tematyka, gimnastyka, taniec, śpiew, poznawanie tajników komputera, spacery.
Dużym plusem jest to, że wiele zajęć dla seniorów jest bezpłatnych.
Grupy tańczących, śpiewających seniorów widoczne są na różnych festynach.
Również widuję starsze osoby ćwiczące na siłowniach „pod chmurką”
Jeżeli będziemy otwarci to będziemy w grupie 🙂
Czekam na kolejne wpisy. Pozdrawiam
cieszymy sie, ze w Polsce tez sie to zmienia i ze jest to coraz bardziej widoczne. oby tak dalej!
Cudowne! Też chciałabym kiedyś być taką aktywną staruszką. Mam nadzieje, że w Polsce nadal prowadzone będą działania związane z aktywizacją osób starszych. Bo przecież w grupie raźniej i weselej i wiele więcej się chce niż samemu. Najwyżej, jako nowoczesne pokolenie staruszków, będziemy się zwoływać na facebooku:-)
Dokladnie!
Jak planuję spędzić starość? Oczywiście pogodnie, zdrowo, aktywnie… Banał, frazes, łatwo powiedzieć… A na ile to można zaplanować? Przewidzieć? Cóż, staram się nie zaniedbywać przynajmniej tego, na co mam wpływ…
to dobry poczatek 🙂
ty nie mysl o czyms czegos nie ma a zacznij myslec tu i teraz:)przeszlosc poprzez terazniejszosc ksztaltuje przyszlosc
Ja sądzę że Polacy są po prostu przepracowani i wyeksploatowani. Na emeryturze nie mają zdrowia i pieniędzy. Ot taka rzeczywistość
byc moze masz racje, ale z drugiej strony, Polacy to nie jedyny narod na swiecie, ktory ciezko pracuje.
Wszystko co dotyczy chińskich staruszków jest prawdą, ale nie porównywałabym ich do polskich ponieważ w powyższym artykule nie ma żadnej wzmianki o tym, kiedy Chińczycy przechodzą na emeryturę. Wielu Chińczyków kończy pracę około 50 roku życia. Później opiekują się wnukami i spędzają czas w gronie pozostałych emerytów.
(Mieszkam w Chinach od 6 lat).
Witamy na blogu 🙂
Z tego co wiemy osiagniecie wieku emerytalnego wyglada nastepujaco: 60 lat dla mezczyzn, 55 lat dla kobiet w pracach nie wymagajacych wysilku fizycznego i 50 lat dla kobiet wykonujacych prace fizyczne.
Ostatnio rzad stwierdzil, iz ludzie zyja coraz dluzej i do roku 2045 maja zamiar wyrownac wiek emerytalny dla obu plci do 60 lat.
Faktycznie wielu Chinczykow jest zmuszonych odejsc na wczesniejsza emeryture, aby opiekowac sie wnukami.
Zapytalem kiedys znajomego ktory narzekal, ze nie ma czasu wyjsc z zona do kina poniewaz ma dzieci, czemu nie wynajmie opiekunki…szybko odpowiedzial, ze sie mu to nie oplaca, przeciez ma dziadkow 😉
mysle, ze ci bogatsi Chinczycy przechodza wczesniej na emeryture, ale nie koniecznie ci biedni, gdyz w zadnym innym kraju nie widzialam az tylu ludzi w podeszlym wieku, ktorzy dalej pracuja: sprzataja ulice, pieka placki albo zajmuja sie roznym rzemioslem. tak czy inaczej, ja nie staram sie niczego tutaj dowodzic, to tylko luzna obserwacja, cos co rzucilo mi sie w oczy juz na samym poczatku pobytu w Chinach.
Ćwiczyć na pewno, ale trzeba też dobrać odpowiednią dietę, po drugie trzeba zmienić nawyki żywieniowe. Organizm potrzebuje wszystkich składników odżywczych każdego dnia. Ja znalazłam świetne rozwiązanie, nie muszę aż tak zastanawiać się co mam jeść, jem bardzo pożywne posiłki, oczywiście nadal ćwiczę, pozbyłam się już 13kg w 4 miesiące, wyglądam lepiej, młodziej. Do tego właśnie poleciła mi znajoma świetny program o którym możecie poczytać na (www.idealnafigura.com/gberes).
Bardzo ciekawe. W Chinach mamy do czynienia z ogromnym wyborem dan. Wydaje nam sie, iz w Azji jest wieksza ilosc roznych warzyw i w szczegolnosci owocow, takze jest z czego wybierac. Malo jest dan na zimno, wiekszosc jedzenia jest gotowana i serwowana na cieplo. Chinczycy zawsze staraja sie znalezc chwile czasu na codzienne cwiczenia. U nas w szkole czesto widzimy jak nauczycielki skacza na skakance podczas przerw miedzy lekcjami a rankami cale grono pedagogiczne ochoczo gimnastykuje sie na szkolnej murawie.
Niestety wraz z coraz wieksza popularnoscia fast-food’ow (KFC, McDonald, PizzaHut) Chiny zaczynaja miec problem z otyloscia. Widac, ze wystarczy unikac nadmiernego jedzenia tego typu produktow i regularnie cwiczyc, aby moc cieszyc sie zdrowa sylwetka 🙂
A tak z ciekawostek, to tutaj w Chinach uwaza sie, ze jedzenie kurzych stopek dobrze wplywa na cere, dlatego panie czesto sie nimi zajadaja. Co kraj to obyczaj 🙂
Polacy przepracowani? ciekawe bo ci starzy za komuny to gówno robili w większości w zakładach bo każdy pracował więc był nadmiar pracowników, przepracowują to się teraz. Poza tym Polacy jedzą mega nie zdrowo, a przede wszystkim tłusto, kto nie zna zdania „poleje ci ziemniaczki tłuszczykiem jeszcze”, może jeszcze olej będziemy pić taki stary z frytkownicy. Ryby to mit w PL bo przecież są drogie (nie wiem czemu). Warzywa to jemy ale tylko w sezonie, a do tego słodzimy i solimy wszystko na potęgę. No i na koniec najważniejsze, u nas emeryci to tylko do kościółka i na ławeczkę i to cały ruch, u nich grają w krykieta w parku a u nas nie można chodzić po trawie albo jest wszędzie nasrane przez psy