Za nami kolejna, już czwarta wizyta w Szanghaju, chyba najbardziej ekscytująca. Za cel obraliśmy sobie niedawno otwarty Disneyland, a oprócz tego, postanowiliśmy, że najwyższy czas wspiąć się na jeden z tarasów widokowych i zobaczyć jak miasto wygląda z góry. Oba miejsca okazały się absolutnym strzałem w dziesiątkę, a cały weekend był po prostu wspaniały!
Panoramę miasta można oglądać z kilku miejsc, ale my już od dawna wiedzieliśmy, że chcemy udać się do Oriental Pearl Tower, która jest chyba najbardziej rozpoznawalnym budynkiem w Szanghaju. Była to zdecydowanie dobra decyzja i wizytę w tym miejscu polecałabym każdemu. Dla osób lubiących rozległe i usiane wieżowcami panoramy miejskie, będzie to prawdziwa uczta dla oczu.
Ja muszę przyznać, że zupełnie nie spodziewałam się widoku, który ukazał się przede mną tuż po wejściu na pierwszy taras widokowy. Nie do końca rozumiem jak to się stało, ale do tej pory wydawało mi się, że panorama Szanghaju raczej mnie nie zachwyci. Z pewnością nie zachwycił mnie widok oglądany z The Bund, a myślałam, że to głównie po to przyjeżdża się do tego miasta. Jakoś z dołu nie widać tych wszystkich wieżowców i przechadzając się ulicami i promenadami, trudno dostrzec jego prawdziwe oblicze. Chyba właśnie dlatego zobaczenie tego wszystkiego z góry tak bardzo mnie oczarowało i sprawiło, że panorama Szanghaju dołączyła do teraz już trzech najpiękniejszych (moim zdaniem) panoram miejskich, które do tej pory widziałam (pozostałe dwie to New York i Hong Kong).
Nie będę bawić się w opisy, gdyż zdjęcia z pewnością lepiej oddadzą to, co chciałabym wam przekazać. Dodam tylko, że Kasper miał nie łatwe zadanie żeby odciągnąć mnie od tych widoków i w sumie w Oriental Pearl Tower spędziliśmy prawie cały dzień.
Należy również dodać, że Oriental Pearl Tower to nie tylko tarasy widokowe, ale również kilka innych atrakcji. Niektóre są mniej, inne bardziej ciekawe, ale całość jest typowo chińska. To trochę tak, jakby Chińczycy zawsze musieli mieć coś ekstra, bo sam widok ich nie zadowoli. Oni muszą mieć jeszcze kino 5D i roller coaster!
Nasz bilet obejmował wszystkie trzy kule, z czego ta najwyższa nosi dumną nazwę „space capsule”. Ze statkiem kosmicznym zbyt wiele wspólnego jednak nie ma. Pomieszczenie pomalowane jest na biało, wszystkie drzwi wyglądają jak włazy, pod sufitem wisi jedna kukła w skafandrze, na buty trzeba założyć ochraniacze, a pracownicy chodzą w kombinezonach, ale to by już było na tyle. Z pewnością nie jest to warte dodatkowych 60 RMB od osoby! Zwłaszcza że widok, chociaż z ogromnym potencjałem i z zawrotnej wysokości 351 metrów, przysłaniają brudne i porysowane szyby. Jak dla mnie, kompletna porażka!
Dużo ciekawsze rozwiązanie zastosowano w środkowej kuli, gdzie poza normalnym tarasem widokowym, jest również drugi, ze szklaną podłogą. My byliśmy już kiedyś na szklanym moście, ale dopiero tutaj poczułam jak przerażające jest chodzenie na takiej wysokości, gdy dokładnie widać co znajduje się 259 metrów pod nami! Nie ukrywam, że wejście na te szyby zajęło mi trochę czasu i Kasper prawie cały czas musiał mnie trzymać za rękę. Ale widok i wrażenia niezapomniane!
Najniższy taras widokowy, chociaż na wysokości poniżej 100 metrów, też jest ciekawy, głównie dzięki temu, że panoramy nie przesłaniają nam żadne szyby. Można też lepiej poobserwować ulice. A dodatkową atrakcją w tej kuli, jest przejazd ruchomą podłogą wzdłuż długiego ekranu, na którym Chińczycy wyświetlają filmik o tym, jak to by chcieli ulepszyć Szanghaj. Bez wątpienia mają bardzo ambitne plany, wskazujące na duże zainteresowanie science fiction u twórców.
Dalej jest ściana, na której możemy sprawdzić sobie puls albo wysłać statek w kosmos za dotknięciem ręki.
Na samym dole budynku, znajdziemy natomiast Shanghai History Museum. Jest ono o tyle ciekawe, że postawiono w nim głównie na doświadczenia wizualne i zamiast długich opisów, zobaczymy tam przede wszystkim odtworzone pomieszczenia domów, zakładów fryzjerskich, przeróżnych sklepów, palarni opium i wielu innych przybytków z minionych epok.
Tuż obok Oriental Pearl Tower, nad ulicą, znajduje się okrągła platforma dla pieszych o nazwie Pearl Loop Pathway. Jest to idealne miejsce aby obejrzeć sobie tą nowoczesną okolicę. Widać stamtąd nie tylko wszystkie najważniejsze i najwyższe budynki, ale również sklep Disney’a oraz fragment The Bund. Wieczorem, gdy wszystkie wieżowce się rozświetlają, jest to naprawdę niesamowity widok.
O Szanghaju pisałam już wcześniej. Aby poczytać o innych zabytkach i ciekawych miejscach w mieście, wystarczy kliknąć tutaj lub tutaj. W Szanghaju byliśmy też na koncercie Iron Maiden, o czym można przeczytać tutaj.
Informacje praktyczne: dojazd do Oriental Pearl Tower jest bardzo prosty. Wystarczy wsiąść w metro i linią 2 udać się na stację Lujiazui. Wstęp na tarasy widokowe nie należy niestety do najtańszych, ale jest kilka opcji zwiedzania. My wybraliśmy taką, która obejmowała wszystkie trzy kule i kosztowała 220 RMB od osoby. Następnym razem na pewno odpuścilibyśmy tą najwyższą, gdyż oglądanie Szanghaju przez brudne i niesamowicie zniszczone szyby na pewno nie należy do największych atrakcji miasta.
Zapiera dech od samego czytania Waszego postu. Piękne miejsca dla osób lubiących nowoczesną urbanistykę. I te szklane podłogi! Nie dziwimy się,że kosztowało Cię to pokonanie sporej dawki lęku. Świetne miejsce to także to Szanghaj History Museum, zakład fryzjerski z system lokówek na gorąco -rewelacja :-).O Disneylandzie będzie osobny post?
Tak, Disneyland zdecydowanie zasłużył na osobny post. A co do zakładu fryzjerskiego, to nas też zachwycił ten system.