
Podczas naszego ostatniego pobytu w Hong Kongu, aż dwa dni poświęciliśmy na Disneyland.
Stało się tak głównie dlatego, że dwudniowy bilet kosztował tylko troszkę więcej niż jednodniowy.
Poza tym, z doświadczenia wiemy, że jeden dzień na tak ogromny park rozrywki, to trochę za mało.
Szanghaj vs. Hong Kong.
W 2016 roku odwiedziliśmy nowo otwarty Szanghaj Disneyland, więc teraz mamy porównanie.
Z lekkim zdziwieniem muszę stwierdzić, że ten w Hong Kongu, wypada jednak troszkę słabiej.
Najbardziej nie podobały mi się wszelkie dziwne zasady, w tym np. zakaz wnoszenia jedzenia. Moim zdaniem jest to niedorzeczne. Jedzenie na terenie parku jest nie tylko bardzo drogie, ale też nie wygląda smakowicie. Co więcej, wiele restauracji było nieczynnych.
Przechowalnia bagażu również okazała się drogim przedsięwzięciem.
Co do parku i atrakcji, to uwagę zwraca przede wszystkim zamek, który wygląda jak kolorowa szopa z wieżą. Dosłownie. Nie tylko nie umywa się do tego w Szanghaju, ale co gorsza, był w remoncie!
Ogólnie bawiliśmy się jednak przednio, spróbowaliśmy większości, a może nawet wszystkich kolejek i atrakcji i generalnie jesteśmy zadowoleni.
W najbliższej przyszłości nie planujemy jednak odwiedzać kolejnego Disneyland. To faktycznie rozrywka raczej dla młodszych grup wiekowych, a my mamy apetyt na coś bardziej ekstremalnego.
Kolejki i atrakcje.
W Hong Kong Disneyland do zrobienia jest naprawdę sporo. Szczerze mówiąc, zaskoczyła nas ilość kolejek, przejażdżek, występów i innych atrakcji.
Poniżej opisuję te, które naszym zdaniem były najciekawsze.
Big Grizzly Mountain Runaway Mine Cars.
Ta przejażdżka to jedna z bardziej ekstremalnych atrakcji, aczkolwiek nie ma nawet typowego zabezpieczenia dla kolejek górskich.
Bardzo fajna jest oprawa, z niedźwiedziami bawiącymi się materiałami wybuchowymi itp.
Kasprowi podobało się bardzo, poszedł na to ze cztery, pięć razy.
Tarzan’s Treehouse.
To fajnie rozbudowany domek na drzewie. Wygląda jak stacja badawcza w dżungli.
Jungle River Cruise.
Rejs po rzece, podczas którego mija się goryle, krokodyle, słonie, tubylczą wioskę, łódź wypełnioną czachami, a także ogląda płomienie na wodzie.
Moana: A Homecoming Celebration.
Przedstawienie, podczas którego poznajemy losy Moany. Aktorzy odwalają kawał dobrej roboty, a ich mimika jest po prostu genialna. Moim zdaniem rewelacja.
Mystic Manor.
Zdecydowanie jedna z fajniejszych atrakcji w parku. Wchodzi się do pięknego domu, a następnie przechodzi korytarzem wypełnionym zdjęciami i eksponatami. Następnie czeka nas przejażdżka przez różne pomieszczenia, w których zobaczymy jeszcze więcej genialnych eksponatów z podróży. Wszystko bardzo atrakcyjne wizualnie. Poszliśmy dwa razy.
Toy Soldier Parachute Drop.
Kolejna fajna atrakcja, gdzie najpierw jesteśmy wynoszeni na dość dużą wysokość, a następnie opuszczeni w dół na spadochronach.
Dumbo the Flying Elephant.
Ok, to kolejka typowa dla dzieci, ale mnie podobała się bardzo.
Cinderella Carousel.
To też atrakcja głównie dla dzieci, ale zawsze podobały mi się takie karuzele, więc nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności.
„it’s a small world.”
Kolejna przejażdżka przez różne krainy świata. Przepiękna wizualnie.
The Many Adventures of Winnie the Pooh.
Wydaje mi się, że ta przejażdżka jest identyczna jak w Szanghaju, a przynajmniej nie zauważyłam żadnych różnic. Głównie dla dzieci, ale i tak fajnie.
Iron Man Experience.
To rajd wirtualny, podczas którego Iron Man walczy z wrogami ponad ulicami Hong Kongu, a my dzielnie mu pomagamy.
Najbardziej ekstremalne kolejki.
Na mapce Disneyland, tylko cztery atrakcje zaznaczone są jako niebezpieczne, w tym Big Grizzly Mountain Runaway Mine Cars oraz Iron Man Experience. Jak można się zatem domyślić, osoby szukające emocji, raczej nie będą zachwycone.
Nam jednak podobało się bardzo, a wizualna oprawa Disneyland jest naprawdę rewelacyjna. Dbałość o szczegóły jest wręcz imponująca.
Na potwierdzenie, poniżej znajdziecie jeszcze kilka zdjęć.
Stacja metra.
Hong Kong Disneyland znajduje się na wyspie Lantau. Można tam dojechać metrem. Ostatni przystanek pokonuje się specjalnym pociągiem. Okna są w kształcie głowy Mickey Mouse, zamiast zwykłych siedzeń są niebieskie sofy, a w specjalnych gablotach stoją postaci z bajek.
Stacja też wygląda inaczej niż normalnie i sprawia wrażenie, jakbyśmy właśnie dotarli do magicznej krainy. Co zresztą jest prawdą.