Jim Thompson House

Data wizyty: 13-17.02.2020.

Do Bangkoku udaliśmy się nocnym pociągiem, co o dziwo było bardzo przyjemnym doświadczeniem. Każde z nas dostało górną pryczę z czystą, białą pościelą i naprawdę wygodnie spędziliśmy noc. Jest to świetny sposób na podróżowanie po Tajlandii. Szczerze polecam.

Train to Bangkok

Co do stolicy, to byłam bardzo podekscytowana kolejną wizytą w Bangkoku. Byłam tam już rok wcześniej i podobało mi się bardzo, więc miałam ogromny apetyt na więcej. Nie zawiodłam się. Bangkok jest piękny, barwny, ekscytujący, dostarcza wielu wrażeń. Atmosfera tam panująca jest niepowtarzalna, bardzo relaksacyjna i naprawdę łatwo się tam odnaleźć.

Wciąż podtrzymuję twierdzenie, że jest to moje ulubione miasto w Azji Południowo – Wschodniej.

Natomiast druga wizyta w tym mieście dała mi szansę na jego głębszą eksplorację i odkrycie wielu wyjątkowych miejsc, a także powrót do tych już znanych.

Jeśli chodzi o świątynie, to Wat Arun pozostaje w czołówce moich ulubionych świątyń nie tylko w Tajlandii, ale ogólnie na świecie. Jest piękna i majestatyczna. I chociaż zazwyczaj wolę te mniejsze, rzadziej odwiedzane przez turystów świątynki, to Wat Arun ma w sobie to coś i jak dla mnie, płynie z niej magiczna moc.

Moim kolejnym ulubionym miejscem w Bangkoku jest teraz Jim Thompson House i jego okolica, która jest zdecydowanie jednym z najciekawszych i najbardziej klimatycznych miejsc w stolicy.

Co do noclegu, to zatrzymaliśmy się przy Khao Sok co trzeba powiedzieć otwarcie, było idiotycznym pomysłem. Nie polecam.

Zwiedzanie Bangkoku: Wat Saket Ratcha Wora Maha Wihan (Phu Khao Thong) – Golden Mount.

Odkrywanie uroków miasta zaczęliśmy od Wat Saket, świątyni usytuowanej na wzgórzu, z którego rozpościera się piękny widok na Bangkok. Jest to też jedna z tych ciekawych, bogato zdobionych, pełnych architektonicznych detali świątyń, które naprawdę warto odwiedzić.

Jest tam naprawdę sporo do zobaczenia, gdyż poza wspomnianym wzgórzem, do odwiedzenia jest jeszcze kilka obszernych pawilonów, a co za tym idzie, wiele posągów, malowideł i innych elementów.

Mnie najbardziej podobało się na dachu, gdzie ilość złoceń wręcz przytłacza, a znajdujące się tam figury są wyjątkowo interesujące.

Świątynia ma też swoją mroczną stronę, co zostało upamiętnione poprzez obszerną rzeźbę przedstawiającą sępy żerujące na ludzkim ciele.

Otóż w XIX wieku Bangkok często nawiedzały epidemie cholery, które każdorazowo pochłaniały dziesiątki tysięcy ofiar.

Choroba powracała przy okazji pory suchej, a najtragiczniejsza w skutkach miała miejsce w 1849 roku, kiedy to zmarła co dziesiąta osoba w Bangkoku i okolicach.

Zamiast kremować ciała w obrębie miasta, robiono to poza nim, wcześniej wynosząc je przez jedyną przeznaczoną do tego celu bramę. Tak się składa, że brama ta znajdowała się w pobliżu Wat Saket i to tam codziennie trafiały zwłoki.

Niestety nie wszystkie mogły być skremowane na czas i zdarzało się, że leżały na zewnątrz, co z kolei przyciągało sępy.

Podczas sześciu dekad powracania choroby, sępy stały się stałym elementem Wat Saket, przesiadując na drzewach, ścianach świątyni, a nawet na budynkach mieszkalnych mnichów.

Według legendy, rozpościerały swoje skrzydła i walczyły o pożywienie tworząc makabryczne sceny.

Zwiedzanie Bangkoku: Wat Arun Ratchawararam – The Temple of Dawn.

Następnego dnia popłynęliśmy z Kasprem do Wat Arun. Bardzo chciałam pokazać mu tą świątynię i tym razem we dwójkę udaliśmy się do mnicha z intencją. Do tej pory noszę na ręce sznureczki z tej i z poprzedniej wizyty.

Jak już wspomniałam powyżej, Wat Arun jest przepiękną świątynią. W całości została pokryta ceramicznymi płytkami, co robi niesamowite wrażenie.

Ciekawe są również zabudowania świątynne znajdujące się na tyłach Wat Arun i zdecydowanie warto się tam udać. To właśnie tam siedzi wspomniany powyżej mnich.

Świątynia ma za sobą ponad 300 lat historii, powstała w XVII wieku, w okresie Królestwa Ayutthaya. Jej oryginalna nazwa to Wat Makok.

Król Taksin, który podróżował rzeką Chao Phraya, dotarł pod Wat Makok właśnie o świcie i stąd pochodzi nazwa świątyni – Temple of Dawn (Wat Chaeng).

Później świątynię nazwano Wat Arun Ratchatharam, a jeszcze później Wat Arun Ratchawararam.

W świątyni Wat Arun znajdują się podobno relikty Buddy.

Zwiedzanie Bangkoku: Wat Benchamabophit Dusitwanaram – Marble Temple.

Marble Temple to jedna z głównych i bardziej znanych świątyń w Bangkoku, ale na mnie nie zrobiła oszałamiającego wrażenia. Włoski marmur użyty do budowy bynajmniej nie sprawił, że w moich oczach jakoś znacząco wyróżniła się na tle innych świątyń.

Niewątpliwie bryła budynku jest jednak piękna, a i w środku zobaczymy ciekawe figury i piękne zdobienia.

Zwiedzanie Bangkoku: Wat Chanasongkhram.

Bardzo spodobała mi się natomiast mała świątynka znajdująca się w pobliżu Soi Ram Buttri, do której z tej ulicy można przejść małą bramką w murze, której zresztą bardzo często używaliśmy.

Tam to był klimat! Oczywiście w środku było znacznie więcej wiernych niż turystów i od razu dało się to odczuć. Moim zdaniem jest to świetne miejsce do kontemplacji.

W pobliżu jest też fajna wieża, na którą można wyjść i spojrzeć na okolicę.

Nazwa świątyni – Chanasongkhram – oznacza zwycięstwo w wojnie, co w tym przypadku tyczy się wojen, które Tajowie wygrali z Birmańczykami w latach 1785 – 1787.

Zwiedzanie Bangkoku: Jim Thompson House.

Najbardziej interesującym miejscem jakie udało nam się zobaczyć podczas tego pobytu w Bangkoku był Jim Thompson House.

Jest to istna enklawa pośród zatłoczonych i rozgrzanych ulic tajskiej stolicy, oaza, w której odpoczniemy od zgiełku Bangkoku, a także przeniesiemy się na chwilę do innej epoki.

Samo miejsce jest niezwykle piękne i ciekawe, gdyż budynki mieszkalne zostały zbudowane zgodnie z tradycyjnym tajskim stylem, a ponadto otoczone są tak bujną roślinnością, że z łatwością zapominamy, że wciąż jesteśmy w mieście.

Posesja Jima Thompsona zauroczyła mnie do tego stopnia, że gdybym tylko miała taką możliwość, to wprowadziłabym się tam od razu. Jest to idealne połączenie domu podróżnika, intelektualisty i społecznika. Istne cudo!

Nie mniej interesująca jest oczywiście postać Jima Thompsona.

Urodził się w Delaware w 1906 roku. Przed II wojną światową był architektem, a później zgłosił się do armii na ochotnika i został wysłany do Europy, a później do Azji.

Spędził trochę czasu w Bangkoku jako oficer wojskowy i zakochał się w Tajlandii do tego stopnia, że po opuszczeniu armii postanowił wrócić i zamieszkać tam na stałe.

Zainteresował się ręcznym wytwarzaniem jedwabiu, rzemiosłem, które już wtedy powoli zamierało i postanowił przywrócić mu świetność. Jako że sam był utalentowanym projektantem i kolorystą tekstyliów, znacząco przyczynił się do rozwoju tego przemysłu i jego rozpowszechnienia za granicą.

Dalszy rozgłos zyskał konstruując dom w Bangkoku. Sześć budynków, które się na niego składają, z czego większość miała co najmniej 200 lat, zostało rozebranych i przywiezionych do obecnej lokalizacji nawet z tak odległych miejsc jak dawna stolica – Ayutthaya.

Thompsonowi zależało na autentyczności, więc przy budowie zastosował rozwiązania zgodne z praktykami wczesnych budowniczych. Budynki zostały podniesione o jeden poziom, aby uniknąć podtopień podczas pory deszczowej. Dachówki zostały wypalone w Ayutthaya w stylu charakterystycznym dla dawnej epoki. Natomiast czerwoną farbę, jaką pomalowano zewnętrzne ściany, można często spotkać na starych, tajskich budynkach. Nawet żyrandole, które były bardziej współczesnym elementem wyposażenia, pochodzą z XVIII/XIX – wiecznych tajskich pałaców.

Przy budowie zastosowano również religijne rytuały, a astrologowie stwierdzili jego pomyślność, po czym, w wiosenny dzień 1959 roku, Jim Thompson się wprowadził.

Dom i sztuka, jaka została w nim zgromadzona, cieszył się takim zainteresowaniem, że Thompson postanowił otworzyć go dla zwiedzających, a zyski przekazywał na cele charytatywne i projekty wspierające tajską kulturę.

26 marca 1967 roku Jim Thompson zaginął podczas pobytu w Cameron Highlands w Malezji i do tej pory nie wiadomo co się z nim stało. Nigdy nie udało się zdobyć żadnej potwierdzonej informacji ani wskazówki co do tego, co mogło się wydarzyć.

Jedwab.

W okolicy Jim Thompson House można kupić jedwab. Za ogrodzeniem otaczającym ogród wokół domu, jest kanał, a na jego przeciwległym brzegu stoją zabudowania mieszkalne. Zupełnie przez przypadek trafiliśmy tam do małego sklepiku, który znajduje się w bardzo zagraconym, ale jednocześnie niezwykle klimatycznym i interesującym domu. Zapoznaliśmy tam starszą panią i pana. Z powodu bariery językowej nie jestem pewna szczegółów, ale wisi tam zdjęcie Jima Thompsona oglądającego kawał jedwabiu, trzymany przez jakiegoś człowieka. Tym człowiekiem jest albo pan ze sklepu albo ktoś z jego rodziny. Tak przynajmniej zrozumiałam.

W każdym razie można tam kupić jedwab. My za pierwszym razem tego nie zrobiliśmy, ale wróciliśmy bodajże następnego dnia i kupiliśmy piękny, jedwabny szal.

Nie jest to typowy, wymuskany i lśniący sklep z wyrobami z jedwabiu i właśnie dlatego nie mogłam sobie odmówić tego szalu, nawet jeśli wiązało się to z wożeniem go w plecaku przez kilka następnych tygodni.

Miejsc tego typu z pewnością będzie coraz mniej, więc naprawdę warto tam zawitać.

Zwiedzanie Bangkoku: Chatuchak Weekend Market.

Któregoś dnia wybraliśmy się na ogromne targowisko – Chatuchak Weekend Market.

Jest to miejsce, gdzie można kupić dosłownie wszystko, od mydła, poprzez kwiaty, sztućce, talerze, akcesoria dla zwierząt, torebki i oczywiście ubrania.

Raczej nic nie zdaje się być dobrej jakości.

Zwiedzanie Bangkoku: Soi Ram Buttri.

Dużo czasu spędziliśmy na Soi Ram Buttri, gdzie jest mnóstwo restauracji, straganów i salonów masażu. Uwielbiam tą ulicę, gdyż dostarcza rozrywek i można tam super spędzić czas, ale jest dużo cichsza i spokojniejsza niż Khao San Road.

Jak dla mnie to właśnie Soi Ram Buttri jest kwintesencją Bangkoku i jego niepowtarzalnej atmosfery.

Kino.

Któregoś wieczoru wybraliśmy się do kina, co okazało się bardzo ciekawym doświadczeniem.

Okazało się bowiem, że przed seansami grany jest tajski hymn, podczas którego wszyscy stoją. Na ekranie wyświetlany jest natomiast król.

 

A Wy lubicie Bangkok? Macie jakieś ulubione miejsca w mieście?

Napisane przez

Małgorzata Kluch

Cześć! Tutaj Gosia i Kasper. Blog wysrodkowani.pl jest poświęcony podróżom i życiu w Chinach. Po pięciu latach spędzonych w Azji i eksploracji tamtej części świata, jesteśmy z powrotem w Europie, odkrywając nasz kontynent.