
Do Black Valley docieramy z samego rana, więc mamy mnóstwo czasu na eksplorację parku i nacieszenie się czystym powietrzem i przyrodą.
Co prawda autobus wysadza nas spory kawałek od bramy wejściowej, ale pokonanie kilku kilometrów gładką, asfaltową drogą, w dodatku biegnącą w dół, nie stanowi dla nas problemu. Mniej więcej w połowie łapiemy zresztą stopa, więc na miejscu jesteśmy naprawdę wcześnie.
To co zaskakuje nas najbardziej, to temperatura. Jesteśmy w kanionie, więc z obu stron osłaniają nas góry i wysokie drzewa, które bardzo skutecznie blokują dostęp promieni słonecznych. Dzięki temu jest wręcz chłodno, co stanowi dla nas cudowną i bardzo orzeźwiającą odmianę.
Gdy jedziemy meleksem do miejsca, gdzie zaczyna się właściwy szlak, jest mi nawet trochę zimno i muszę założyć bluzę. Może komuś wyda się to dziwne, że w ogóle o tym wspominam, ale wierzcie mi, jak mieszka się w tak przeraźliwie gorącym miejscu, jak Chongqing, każdy chłodniejszy dzień jest na wagę złota i trzeba się nim cieszyć.
Gdy wchodzimy na szlak, poza pogodą, możemy cieszyć się również widokami, które są naprawdę piękne.
W Black Valley natykamy się na wspaniałe formy skalne, zachwycająco wyżłobione koryto rzeki, niezbyt duże, ale cudne wodospady i bardzo klimatyczne zaułki.
Nam udało się nawet zaobserwować tęcze, które powstały tuż nad wodą.
Ścieżka prowadzi bardzo blisko wody, a czasami wręcz po jej powierzchni. W niektórych miejscach zbudowano platformy, które dosłownie unoszą się na wodzie. Mamy zatem szansę iść naprawdę blisko skał i wszystko dokładnie sobie obejrzeć.
Dla nas największym atutem tego miejsca jest jednak to, że nie spotkaliśmy tam prawie żadnych turystów. Black Valley to już kolejne miejsce w okolicach Chongqing, gdzie cieszymy się przyrodą, którą mamy praktycznie na wyłączność.
Nie wiem czemu tak jest. Być może turyści przyjeżdżają tylko we wakacje lub podczas dłuższych weekendów, a jako że my na wycieczki wybieramy się we wtorki lub środy, udaje nam się zaznać odrobiny samotności. Zresztą nie ważne jaki jest tego powód, ważne że jest cisza i spokój.
Podsumowując, Black Valley to idealne miejsce na krótki, weekendowy wypad poza miasto. Naprawdę można tam odpocząć od brudu (po ścieżkach przechadzają się sprzątacze i zamiatają), hałasu, samochodów oraz głośnych krzyków.
Natomiast mnie, to miejsce już zawsze będzie się kojarzyć z ciemną doliną, do której usilnie próbuje wedrzeć się słońce, cudnym Feiyu Waterfall i zapachem przepysznego, wędzonego mięsa.