
Rok 2023 był dla mnie w pewien sposób przełomowy, gdyż wreszcie udało mi się wrócić na górskie szlaki, za czym bardzo tęskniłam.
Zaczęło się od corocznej wyprawy w góry organizowanej przez firmę, w której do niedawna pracowałam.
Grupą ponad 20 osób pojechaliśmy w Karkonosze na dwa dni. Było to cudowne doświadczenie i zaowocowało dłuższą znajomością z ludźmi, którzy tak jak ja kochają góry i chętnie w nie chodzą. Od tej pory co jakiś czas organizujemy kolejne wycieczki i mnie udało się uczestniczyć w dwóch z nich.
Najpierw byłam w najlepiej mi znanym paśmie górskim w Polsce, czyli w Beskidzie Sądeckim, a za drugim razem w Tatrach.
Poniżej kilka zdjęć z każdej wycieczki i krótka relacja.
Karkonosze – lipiec 2023.
W piątek wieczorem dojechaliśmy do schroniska w Jarkowicach, gdzie zatrzymaliśmy się na noc i skąd z samego rana wyruszyliśmy na szlak.
Pierwszy dłuższy przystanek mieliśmy na Przełęczy Okraj, a głównym celem tego dnia była oczywiście Śnieżka (1 603 m n.p.m.).
Cała trasa, a zwłaszcza jej końcówka była wprost przepiękna.
Najlepsze czekało nas jednak na koniec, a mianowicie nocleg w najbardziej klimatycznym schronisku, w jakim kiedykolwiek dane mi było przebywać, czyli w „Samotni”.
„Samotnia” i jej najbliższe otoczenie to prawdziwa enklawa, gdzie, zwłaszcza wieczorem, można poczuć się jak na prawdziwym odludziu.
Przed budynkiem znajduje się Mały Staw, a nad nim pną się wysoko piękne skały, po których biegają sarenki. Sceneria pierwsza klasa. Naprawdę!
Następnego dnia po śniadaniu ruszyliśmy w dalszą drogę, odwiedzając kolejne piękne miejsca, w tym Śląskie Kamienie, ogromną otchłań Śnieżnych Kotłów, czy też Trzy Świnki.
Przy tych ostatnich skałkach skręciliśmy w wąską ścieżkę, którą doszliśmy do stacji kolejki linowej i z przesiadką dojechaliśmy do Szklarskiej Poręby.
W sumie, przed te dwa dni przeszliśmy ok. 40 km.
Dla mnie był to pierwszy pobyt w Karkonoszach i wróciłam całkowicie oczarowana tym miejscem. Na pewno będę chciała tam jeszcze wrócić i to nie raz.
Beskid Sądecki – sierpień 2023.
Radziejowa to najwyższy szczyt w Beskidzie Sądeckim i mierzy sobie 1 262 m n.p.m. Zdobyłam go już w swoim życiu wielokrotnie, ale zawsze fajnie jest wspiąć się na potężną wieżę widokową, która się tam znajduje i popatrzeć na okolicę. Przy dobrej pogodzie widać stamtąd mój rodzinny Nowy Sącz.
Na tą wycieczkę udało nam się zebrać w 7 osób i dojechaliśmy na parking w Jaworkach, skąd po krótkim spacerku trafiliśmy na czerwony szlak, który zaprowadził nas na szczyt. Końcówka była dość mordercza. Wydaje mi się, że od tej strony wchodziłam na Radziejową pierwszy raz.
Bardzo długo towarzyszył nam pies, który dołączył do nas już na samym początku. Myśleliśmy, że po chwili wróci do domu, ale tak się nie stało i szedł z nami naprawdę długo, po czym zupełnie niespodziewanie się odłączył.
Po dłuższym odpoczynku na Radziejowej, ruszyliśmy najpierw tą samą drogą w dół, a później, za Wielkim Rogaczem, skręciliśmy w stronę Obidzy.
Na miejscu posililiśmy się, a następnie ruszyliśmy dalej, do Białej Wody.
Wąwóz Biała Woda też jest mi dobrze znany i bardzo lubię tamtędy chodzić, więc było to bardzo przyjemne zakończenie wędrówki.
Tatry – październik 2023.
W Tatry pojechaliśmy małą, zaledwie 4 – osobową grupą.
Zaparkowaliśmy w Zakopanem i na nogach podeszliśmy do Kuźnic, skąd niebieskim szlakiem wyszliśmy na Halę Gąsienicową (1 514 m n.p.m.), a następnie jeszcze wyżej, do Czarnego Stawu Gąsienicowego (1 620 m n.p.m.). Wracaliśmy najpierw tą samą drogą, po czym odbiliśmy na żółty szlak i nim doszliśmy z powrotem do Kuźnic.
Był to bardzo przyjemny spacerek i raczej mało wymagający. Widoki natomiast zachwycające!
Naprawdę dawno nie byłam w Tatrach, więc fajnie było znowu zobaczyć te cudne krajobrazy.
Czarny Staw Gąsienicowy jest zachwycający, a jako że można jeszcze przejść się ścieżką wzdłuż jego brzegu, to można go podziwiać z wielu różnych perspektyw.
Pogodę mieliśmy wymarzoną, gdyż było dość słonecznie, dzięki czemu jesienne kolorki wyglądały zjawiskowo.
Podsumowanie.
Nie było tego dużo, ale najważniejsze, że udało mi się wreszcie wrócić na górskie szlaki i mam ogromną chęć zdobywać szczyty i odkrywać pasma górskie w Polsce, które nie są mi w ogóle znane.
Dodatkową motywacją jest to, że od stycznia 2024 r. jestem posiadaczką Książeczki Korony Gór Polski. Szczytów do zdobycia jest 28 i niektóre są daleko, ale mam nadzieję, że małymi kroczkami uda się osiągnąć cel. Kasper też ma książeczkę, więc jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to niedługo ruszymy w polskie góry również we dwójkę.