Rok 2018 już za nami.
Podobnie jak w zeszłym roku, nie będę pisać długiego podsumowania, a skupię się jedynie na podróżniczym aspekcie ostatnich 12-tu miesięcy.
Otóż, cały rok 2018 spędziłam w Chinach. Nie byłam w Polsce, ani żadnym innym kraju europejskim i jest to pierwszy raz, kiedy przez cały rok kalendarzowy nie zawitałam do domu.
Same Chiny opuściłam tylko raz, na dwutygodniowe wakacje, o czym za chwilę.
Przez cały rok mieszkałam w Chongqing, w dodatku w tym samym mieszkaniu, co też jest ewenementem, gdyż wcześniej przeprowadzałam się bardzo często. Zmieniłam jedynie pracę, 1-ego lipca, czyli dokładnie w środku.
Jako że w Chongqing mieszkam od kwietnia 2017 roku, miasto znam całkiem nieźle i od początku roku skupiałam się przede wszystkim na jego okolicach. Jak wielokrotnie wspominałam, te tereny są wyjątkowo piękne, bardzo górzyste i obfitują w naprawdę niesamowite miejsca. Wybrałam się na kilka wycieczek, dzięki czemu udało mi się zobaczyć większość miejsc, które leżą w kręgu mojego zainteresowania.
Poza Chongqing municipality udałam się tylko raz, na 4-dniowy wypad na Hainan, chińską wyspę tropikalną.
Oprócz tego, podobnie jak w poprzednich latach, dwa razy miałam dłuższe wakacje, najpierw w zimie, a później w lecie.
W styczniu odwiedziłam Malezję i Singapur, a w sierpniu prowincję Yunnan. Była to moja czwarta dłuższa podróż po Chinach i pierwsza po ponad dwuletniej przerwie.
Poniżej prezentuję 12 miejsc, które odwiedziłam w 2018 roku i które moim zdaniem zasługują, aby znaleźć się na tej liście. Większość z nich była po prostu przepiękna, ale są też takie, które urzekły mnie swoją atmosferą, przeżyłam tam coś wyjątkowego lub po prostu spędziłam cudowny czas.
Cameron Highlands, Malezja.
Dżungla, pola herbaty, ogromny kwiat rafflesia i las mglisty, a wszystko to w towarzystwie charyzmatycznego przewodnika. To był zdecydowanie jeden z najfajniejszych i najbardziej ekscytujących dni minionego roku. Cameron Highlands już zawsze będą zajmować szczególne miejsce w mojej pamięci.
Taman Negara, Malezja.
Kolejna malezyjska dżungla, gdzie przeżyłam jeden z najwspanialszych trekkingów w życiu. Cudowny był zresztą cały pobyt w tym miejscu, które zdaje się być tak daleko od cywilizacji. Znalazłam tam wytchnienie od miasta, ciszę i spokój. Oprócz tego, nie zapomnę rzecznych przepraw, które dostarczyły całkiem sporo emocji.
Tioman Island, Malezja.
Wyspa Tioman to chyba najbardziej rajskie miejsce, w jakim do tej pory byłam. Pomimo tego, że tamtejsze plaże z pewnością nie należą do najbardziej zachwycających, ja znalazłam na nich wszystko, czego szukałam.
Atmosfera panująca na Tioman jest wyjątkowa i miejsce to momentalnie zrobiło na mnie ogromne wrażenie.
Singapur.
Nawet krótki pobyt w tym państwie – mieście, wystarczy aby zobaczyć, co Singapur ma do zaoferowania. A ma dużo. Mnie oczywiście najbardziej urzekły wszechobecna zieleń, piękne architektoniczne rozwiązania i pyszne jedzenie.
Jin Dao Xia, Chongqing, Chiny.
Jin Dao Xia to zdecydowanie jedno z najpiękniejszych miejsc, jakie widziałam w Chinach. Absolutnie niesamowite skały, w które można wpatrywać się godzinami.
Shibaozhai Pagoda, Chongqing, Chiny.
To miejsce marzyło mi się od dawna, a dokładnie od czasu, gdy mieszkałam w Hangzhou. To tam dowiedziałam się o istnieniu tej przepięknej pagody i bardzo chciałam ją zobaczyć na własne oczy. Udało się. Pagoda jest naprawdę niezwykła, podobnie jak jej otoczenie. Znajduje się na maleńkiej wysepce otoczonej przez rozległe wody rzeki Jangcy. Wręcz magiczne miejsce.
Wuling Mountain Great Rift Valley, Chongqing, Chiny.
Kolejne zachwycające góry w Chongqing. Dojazd w to miejsce nie był łatwy, ale widoki niezapomniane. Soczysta zieleń, przepiękne formy skalne, wyjątkowo spokojne małpy i absolutny brak turystów.
Erhai Lake, Yunnan Province, Chiny.
Niestety nie miałam okazji spędzić zbyt wiele czasu nad jeziorem Erhai, ale w zupełności wystarczyło, abym absolutnie zakochała się w tym miejscu. Kolor wody komponujący się z zieloną roślinnością, dostarcza niesamowitych wrażeń estetycznych. Dodatkowym atutem jest znajdująca się nad wodą wioska, która jest jednym z najbardziej autentycznych miejsc, jakie widziałam w Chinach.
Yulong Snow Mountain, Yunnan Province, Chiny.
Yulong Snow Mountain to jedno z najpiękniejszych miejsc, jakie udało mi się do tej pory odwiedzić i to nie tylko w Chinach, ale w ogóle na świecie.
Pierwszy raz znalazłam się też na tak dużej wysokości, a dokładnie na 4680 metrach.
Co najważniejsze, był to pierwszy lodowiec jaki widziałam.
Shangri La, Yunnan Province, Chiny.
Shangri La to pierwsze miasteczko w Chinach, w którym poczułam, że jest dla mnie jakieś miejsce w tym kraju. Odbierałam tam bardzo pozytywny vibe, rozkoszowałam się wyjątkową atmosferą i wypatrywałam tybetańskich elementów, których można tam znaleźć od groma.
Najcudowniejszym przeżyciem było oglądanie ulicznych tańców o zmroku. Poza tym, odwiedziłam tam mój pierwszy tybetański klasztor, Songzanlin Monastery, który zachwycił mnie swoją architekturą.
Tiger Leaping Gorge, Yunnan Province, Chiny.
W tym miejscu zobaczyłam, co to znaczy potęga natury i jest to widok, którego nie zapomnę. Ogromne masy wody pędzące z zawrotną prędkością i rozbijające się o wąski kanion. Coś absolutnie niesamowitego.
Sanya, Hainan Province, Chiny.
Mój pobyt w Sanya był krótki, ale wystarczył, aby odetchnąć od miasta i nacieszyć się słońcem, plażą, owocami morza i bardzo relaksacyjną atmosferą.
Nie jest to miejsce, które planuję odwiedzić ponownie, ale czułam się tam bardzo dobrze i miło spędziłam czas.
Poza tym, miałam okazję zobaczyć kolejny potężny posąg. Mowa oczywiście o Guanyin Statue.
Jak widać, nie podróżowałam w minionym roku zbyt wiele. Niestety odkąd pracuję dla prywatnych szkół, mój czas jest bardzo ograniczony. Wykorzystałam jednak zarówno zimowe, jak i letnie wakacje i jestem bardzo zadowolona z obu odbytych podróży.
Natomiast jeśli chodzi o inne doznania, to jednym z najciekawszych w minionym roku, była wizyta na tradycyjnym chińskim ślubie. Naprawdę niezwykłe doświadczenie.
Jako że niedługo permanentnie opuszczam Chiny, spodziewam się, że przyszły rok przyniesie mi więcej czasu na podróże i może wreszcie uda mi się odwiedzić kilka nowych krajów. Przez ostatnie lata, Chiny niemal całkowicie dominowały moje życie i najwyższy czas to zmienić.
Jeśli chcecie przypomnieć sobie podsumowanie z poprzedniego roku, to zapraszam tutaj.
Nie ma co narzekać, ja mieszkam akurat na granicy Niemiec oraz Holandii i głównie bazuje na tych dwóch krajach. Od czasu do czasu polecę gdzieś w Europie. Myślę, że dobrze jest umieć doceniać to, co ma się na miejscu.